niedziela, 24 kwietnia 2016

21/52/2016 "Miasto kości" Cassandra Clare


Chyba jaja sobie ze mnie robisz! 
- rzucił bramkarz, zaplatając ręce na potężnej piersi.
Tygodniowe wyzwanie książkowe nr 21: Debiut. Liczy 512 stron.

A co jeśli obok nas żyją demony? Wilkołaki, wampiry i cała gama nadprzyrodzonych stworzeń, ale "magia" sprawia, że my, zwykli ludzie ich nie widzimy? Jeśli dbają o to Nefilim - Nocni Łowcy, walczący ze złymi mocami? 

Clary przez przypadek trafia do równoległego nadnaturalnego świata i staje po stronie Nocnych Łowców. Pomaga im odzyskać ukryty przez jej matkę Kielich Anioła i jednocześnie odkryć prawdę o sobie i życiu matki przed narodzinami Clary, o czym mama nie chce mówić.

Choć jest to książka dla  młodzieży, muszę przyznać, że spodobała mi się i z pewnością sięgnę po kolejne części serii "Dary Anioła". Jednak obejrzenie najpierw filmu (po fakcie dowiedziałam się, że jest na podstawie książki) odebrało mi trochę przyjemność czytania. 
 
Język powieści typowy dla młodzieżówki, bardzo prosty, nic wyszukanego, ale chyba nie to jest najważniejsze w tej pozycji. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że jest zaletą w tym przypadku. Trochę obawiałam się, że miejscami się wynudzę, biorąc pod uwagę objętość książki. Jednak akcja toczy się szybko i prawie przez cały czas, a mniej wartkie momenty nadal są ciekawe. 

"Miasto kości" jest opowieścią (oczywiście!) o odwiecznej walce dobra ze złem, ale też obrazem piękna prawdziwej przyjaźni. Uważam, że jest to całkiem udany debiut. Gorąco polecam i liczę, że nie zawiodę się kolejnymi częściami serii.

1 komentarz:

  1. Ja zaczęłam, ale nie skończyłam niestety, bo przyszły do mnie kolejne książki ;/ Jednak jak najszybciej muszę się wziąć za nią, ponieważ przeczytałam "Panią noc" Cassandry i jestem po prostu oczarowana, mam nadzieję, że inne książki są równie wspaniałe jak ta pozycja

    OdpowiedzUsuń