Jest piękny, słoneczny lipcowy dzień. Prywatna szkoła Sidley
House organizuje zawody sportowe na boisku. Dla Grace Covey jest to ważny
dzień, gdyż jej syn Adam kończy 8 lat i przynosi do szkoły urodzinowy tort, a
jego siostra – Jenny, na co dzień asystentka nauczyciela, pełni obowiązki
szkolnej pielęgniarki. Nagle w szkole wybucha pożar. Grace odczuwa ulgę, widząc
bezpiecznego Adama. Jednocześnie jednak
z przerażeniem wbiega do płonącego budynku, wiedząc, że nadal przebywa w nim
Jenny. Próbując uratować córkę, sama
traci przytomność i…
Budzi się w szpitalu, nie mogąc się ruszyć. Wychodzi z
własnego ciała i spotyka Jenny, która również opuściła swoje fizyczne
wcielenie. Zaczyna się dochodzenie w sprawie pożaru – nieszczęśliwy wypadek,
celowe podpalenie, a może próba zabójstwa? Grace i Jenny zawieszone między
życiem a śmiercią towarzyszą rodzinie i znajomym, dowiadując się coraz więcej o
dniu sportowych zawodów i swoim ciężkim stanie zdrowia.
Szybka akcja sprawiła, że nie mogłam przestać czytać („Jeszcze
tylko jeden rozdział!”). Zawiła intryga niejednokrotnie wyprowadziła mnie w
pole, pokazując, że prawda jest daleka od tego, co się na początku wydaje.
Kłamstwo, gra pozorów, uwikłana siatka powiązań, trudne decyzje i mnóstwo
emocji sprawiają, że jest to interesujący thriller psychologiczny, ale również
wzruszająca opowieść o matczynej miłości, która „może wszystko”.