Kiedy skończyłem jedenaście lat, robiłem swoja świnkę
i poszedłem na dziwki.
Tygodniowe wyzwanie książkowe nr 60: Wydawnictwo Znak. Liczy 73 strony.
Porzucony przez matkę i zaniedbywany przez ojca Mojżesz, z pochodzenia Żyd, zaprzyjaźnia się z panem Ibrahimem, właścicielem sklepu, muzułmaninem, który pomaga mu wyjść na prostą i stać się dobrym człowiekiem. Pomaga mu w tym jego Koran.
No właśnie, Koran pomaga tylko bohaterom tego opowiadania, bo niestety autor nie chciał ukazać "kwiatów Koranu" czytelnikowi. Nie wiemy więc, jakie myśli w nim zawarte motywowały bohaterów do działania. Koran poznajemy tylko z nazwy, a pan Ibrahim, często powtarza, że wie, co jest w jego Koranie.
Trochę szkoda, bo spodziewałam się bardziej konfrontacji tych dwóch zestawionych tu religii, ale nie poznajemy żadnej z nich. Nie poznajemy też mądrości Koranu, na które naprowadza tytuł. I tutaj czuję dość mocny niedosyt.
Nie przekreślam jednak autora, lubię jego twórczość, historia ładnie zbudowana i pozytywnie nastrajająca mimo wszystko. Jednak podobnie jak "Tajemnica pani Ming" powinna znaleźć się w zbiorze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz