wtorek, 20 września 2016

54/52/2016 "Kochając syna" Lisa Genova


W październikowy weekend, w który wypadał Dzień Kolumba, nieszczęśliwie trafiła im się świetna pogoda, piękne babie lato.

Tygodniowe wyzwanie książkowe nr. 62: Jesienna okładka. Liczy 440 stron.

To już moje drugie spotkanie z autorką. I znów pisze o chorobie. Nie zagłębiałam się do końca w twórczość Lisy Genovy, ale dużo pisze na takie tematy. A ja to lubię. Może to trochę niefajnie z mojej strony, ale czytając takie smutne historie cieszę się, że mnie, czy moich najbliższych to nie spotkało. Ale jednocześnie próbuję poznać i zrozumieć schorzenie, jednocześnie uodparniając się na przyszłość. Dostrzec w nich też coś "normalnego" i nauczyć się z nimi żyć. Chociaż nadal mam nadzieję, że nas to wszystko ominie. 

 W tej książce mamy też do czynienia z samotnością. I nie chodzi o samotność starczą, kiedy wszyscy, których kochamy odeszli na tamten świat lub żyją własnym dorosłym życiem. Tu mamy samotność w małżeństwie, zdradę i rozmyślanie, czy wszystkie błędy da się naprawić. 

Dwie kobiety: jedna straciła męża, druga synka, który nigdy nie był taki, jak inne dzieci. Dzięki zrządzeniu losu poznają się przypadkiem. Nieświadomie też wyjaśniają sobie wzajemnie swoje życiowe rozterki.

Mimo, że temat jest trudny książkę dobrze się czyta. Ja przebrnęłam przez nią bardzo szybko, z zapartym tchem. Skłania do refleksji. Polecam.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz