Pogrzeb ma być skromny, bo zmarła nie miała przyjaciół.
Książka sprostała wyzwaniu nr12: Przeczytana w weekend. Ma 453 strony.
Nella cieszy się, że została żoną, a teraz będzie panią Domu pod Delfinem. Jednak szczęście szybko się kończy: szwagierka nie jest dla niej zbyt miła, służba traktuje ją z rezerwą, a mąż nie wraca na noce. W prezencie ślubnym dostaje od męża domek w kredensie, a kiedy kontaktuje się z miniaturzystą, który z rezultacie okazuje się kobietą, zaczyna się seria dziwnych zdarzeń.
Nella poddaje się proroctwu miniaturzystki. Jednak do czasu. W końcu postanawia iść za jej radą i wziąć sprawy w swoje ręce. W końcu
Każda kobieta architektem własnego losu.
Bardzo klimatyczna, intrygująca powieść, zawierająca miłość, zdradę, żądzę, tajemnice i odrobinę magii. Pochłonęła mnie bez reszty, zabierając całe walentynkowe popołudnie.
Polecam poddać się klimatowi tej powieści, zwłaszcza teraz, gdy na dworze wciąż ponuro...

Hmm... Nigdy o tej książce nie słyszałam, ale aż mnie kusi, żeby ją przeczytać :D Mam nadzieję, że się nie zawiodę na niej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie :)
http://ksiazkowyswiatwyobrazni.blogspot.com