Motyle były wielkie jak talerze.
Tę pozycję pozostawiam poza wyzwaniem. Liczy 192 strony.
I znów coś zupełnie innego niż się spodziewałam. Sądziłam, że będzie to spójna opowieść o przygodzie autorki w dżungli. Tylko dżungla się zgadza. Książka jest zbiorem krótkich historii niekoniecznie łączących się ze sobą, które świetnie wyglądałyby w czasopiśmie jako felietony. Nie podobały mi się też wywody naukowe, np. o efekcie cieplarnianym.
Poza tym książka całkiem niezła, chociaż czasem można było zgubić wątek, gdy z jednej historii przechodziło się do drugiej, na zupełnie inny temat. Duży plus za zabawną formę opowiadanych anegdot i barwne opisy zarówno przyrody, jak i spotkanych osób. Byłoby super, gdyby przejścia między rozdziałami były bardziej płynnne.
Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz