Książka spełnia następujące kryteria:
- autorem jest mężczyzna
- film oparty na książce
- ma więcej niż 100 lat
- ma tylko jedno słowo w tytule
- w tytule jest imię
Jesień... Pora roku, która zmienia swoje oblicze w ciągu doby. Za dnia świecące (coraz słabiej, ale nadal) słońce i kolorowe liście, wieczorem chłód, szarówka, a w nocy silny wiatr poruszający gałęzie i padający deszcz. Z takim krajobrazem kojarzą mi się historie z elementami grozy. I dlatego też postanowiłam tej jesieni trochę się pobać :)
"Carmilla" jest moim pierwszym podejściem do powieści gotyckiej. I muszę przyznać, że bardzo udanym. Natknęłam się na ten tytuł przy okazji jakiegoś artykułu o "Drakuli", w którym pisano, że nie jest jednak pierwszym utworem traktującym o wampirach i wspomniano o "Carmilli".
W starym zamczysku ojciec samotnie wychowuje córkę. Pewnego wieczoru pojawia się kareta, która ulega wypadkowi. Matka, która podróżuje w bardzo pilnej sprawie zostawia w zamku swoją osłabioną wypadkiem córkę - Carmillę. I tu zaczyna się akcja...
Czytane przeze mnie do tej pory historie o wampirach różnią się znacznie od tej. Przede wszystkim tutaj wampir nie boi się słońca, nie jest trupioblady. Nie ma rozlewu krwi, opisu aktów jego agresji a mimo to odczuwa się to napięcie. W dodatku nasz wampir ma skłonności lesbijskie ukazane w bardzo subtelny sposób.
Współczesnemu czytelnikowi powieść ta może się wydawać zbyt delikatna, kiedy przyzwyczajeni jesteśmy do przemocy i krwi lejącej się strumieniami. "Carmilla" została jednak napisana w XIXw., kiedy zarówno postacie nadnaturalne jak i homoseksualizm były tematami tabu. Była więc to powieść bardzo kontrowersyjna.
Chyba wpadłam w klimat powieści gotyckich i tej "strasznej jesieni" jeszcze nie raz wrócę do tego gatunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz