- więcej niż 215 stron (463)
- autorem jest mężczyzna
- film oparty na książce
- ma tylko jedno słowo w tytule
- w tytule jest imię (psa)
- przeczytałam w jeden weekend
- akcja nie dzieje się w Europie
Wstrząsająca książka. Ciężko czytałam końcówkę przez lejące się łzy, a mój mąż przytulał mnie, mówiąc, że to tylko książka. Ja rozumiem, że to fikcja literacka, ale kiedy w książce czy filmie krzywda dzieje się zwierzętom albo dzieciom, to ryczę. Nic na to nie poradzę.
Polubiłam małego Tada, w którego szafie mieszkał potwór i Bretta, kochającego swojego psa najbardziej na świecie. Pokochałam również Cujo, który jest chyba najcudowniejszym stworzeniem na świecie. Oczywiście do momentu zarażenia wścieklizną. Agresja zupełnie nie pasuje do puchatego, biegającego radośnie i śliniącego się bernardyna, więc tym większe wrażenie robi ta powieść.
Oczywiście jak to u Kinga, dużo wątków pobocznych. W pewnym momencie wydawało mi się wręcz, że to typowa obyczajówka z wątkiem grozy. Przedstawione zostały historie dwóch kompletnie różnych rodzin, zmagających się ze swoimi problemami, których losy połączył przypadek. A powodem wszystkich nieszczęść stała się przenoszona przez nietoperze wścieklizna.
King pokazuje straszne skutki choroby, również z punktu zainfekowanego zwierzęcia. Opisuje również potwory - te z szafy, jak i ludzi, którzy niejednokrotnie są o wiele gorsi.
I nie zawsze stajemy się źli z wyboru, czasem decyduje o tym prostu fatalny zbieg okoliczności. Jak w przypadku Cujo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz