poniedziałek, 13 lipca 2015

15/52 "Dziennik szlonej narzeczonej" Laura Wolf


Mąż jest zawsze pod ręką. Małżeństwo może zostać w domu i nic nie robić, bo robi to razem.

Książka spełnia następujące kryteria:
  • więcej niż 215 stron (298)
  • autorem jest kobieta
  • przeczytana w jeden weekend 
  • akcja nie dzieje się w Europie
Do mojego ślubu zostało dokładnie 26 dni. "Dziennik szalonej narzeczonej" to książka, której w tej chwili potrzebowałam. Musiałam się na chwilę zatrzymać i spojrzeć na wszystko z dystansem :)

Amy, główna bohaterka nie rozumie ślubnej ekscytacji. Nie widzi powodu, by wyjść za mąż.

MANDY:
- Oczywiście, tyle że spotykacie się ze Stephenem prawie od roku. Jesteście wspaniałą parą. On Cię uwielbia. Ma świetny zawód. Czemu się nie pobierzecie?
JA:
- Kasjera w pralni chemicznej też znam od ponad roku. On też ma świetny zawód. Czemu nie wyjdę za niego?

Panny Młode przerażają swoim zachowaniem rozkapryszonych księżniczek.
 
To prawda. Wszyscy o tym wiedzą. Ludzie szykujący się do ślubu niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zamieniają się w oszalałych egoistów. Słuchając doniesień o płonącym żłobku, martwią się jedynie, że smród zwęglonych pieluch może zakłócić przyjęcie weselne. Są niczym roboty, którymi bawiliśmy się w dzieciństwie, te zamieniające się z ludzi w samochód, albo prehistorycznego gada. Wystarczy wziąć takiego tyranozaura, założyć mu welon i sznurek pereł i oto mamy przyszłą pannę młodą, działającą z impetem, która potrafi zakłócić życie każdego znanego jej mężczyzny, kobiety i dziecka. To nie złośliwość, tylko prawda.

Wszytko zmienia się, gdy Stephen, chłopak Amy oświadcza się jej w kolejce do baru w kinie. Dziewczyna zamienia się w Pannę Młodą ze swoich najgorszych koszmarów. Tym bardziej, że nic nie idzie po jej myśli, od zupełnie nieromantycznych oświadczyn, przez pierścionek bez brylantu, aż po fatalną suknię ślubną. W dodatku Stephen pracuje po godzinach z piękną koleżanką. 

Nie jest to może literatura najwyższych lotów, ale w humorystyczny sposób przedstawia przygotowania do ślubu. I chyba pomaga uświadomić sobie, że kiedy coś nie idzie po naszej myśli, to każda Panna Młoda przeradza się w Bridezillę! 

Polecam zarówno osobom przygotowującym się do ślubu, jak również wszystkim innym, jako lekturę relaksującą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz