Pina o książkach i kosmetykach to ja dodam coś od siebie, ale z innej działki, bajki, zwał jak zwał.
Zatem...
Koczi po swojej kilkuletniej przerwie (nie będę chwalić się jak długiej bo to aż wstyd) postanowiła w końcu pomyśleć o SOBIE i zrobić coś dla siebie. Taaaak brzmi tak pospolicie. No wiecie, jeżeli ktoś przez ostatnie kilka lat robił coś ze względu na kogoś, całkowicie zapominając o sowich potrzebach i zrzucając "siebie" do kosza to jest to na prawdę przełomowe wydarzenie :) no wiec Koczi po przejściach, postanowiła skończyć to co zaczęła już dawno, jeszcze zanim poznała D (o nim opowiem kiedyś jak emocje już całkiem mi opadną) i stwierdziła że CZAS NAJWYŻSZY zdać PRAWKOOOO :)
A że przerwa długa to wykupiłam sobie cały kurs - a co! przepisy się zmieniły, auta się zmieniły, egzaminy się zmieniły, Koczi się zmieniła... Trwało to trochę bo wiecie, pierw zajęcia z teorii, potem jazdy...
No ale w końcu będąc u schyłku jazd stwierdziłam ze czas nawyższy zdać to! No więc zapisałam się na teorię i tu się zaczęły schody...
No bo teoria, co to za problem co nie? :D po kilku latach studiów technicznych czymże jest dla blondynki ogarnięcie przepisów ruchu drogowego? pestka! Tak też było. Bułka z masłem. Jednak przepisy a egzamin teoretyczny jak się okazało to DWA ŚWIATY :D
Choć mi wstyd, przyznaję że podejść miałam 4. taaaaaaaak. gorzej niż na studiach. A dlaczemu tak? Bo kto by przypuszczał że aby zdać egzamin trzeba znać wymiary tablicy rejestracyjnej pojazdu. Albo umieć jednym tchem odpowiedzieć jak należy zachować się spotykając przy drodze zasiniałego, zmarzniętego człowieka. No wiadomo pomóc trzeba, ale żeby od razu pakować go do auta - jako poprawna odpowiedź? Może to wynika z tego że jestem kobietą, ale nawet na mój blondynkowy rozum należało by wezwać pomoc i ogrzać gościa a nie pakować go do auta niczym porywacz :/
Zatem po kilku takich dziwnych pytaniach w każdym z zestawów pytań już miałam się poddać... Sam test składa się z 32 pytań, z czego 20 jest typu TAK/NIE gdzie jest poprawna tylko jedna odpowiedź (o dziwo zdarzyly się pytania gdzie nawet moja instruktorka odpowiedziałaby zarówno tak jak i nie) oraz 12 pytań typu A, B, C. I również 1 odpowiedź jest prawidłowa. Do zdobycia max 74 punkty, z czego zalicza egzamin 68 pkt. A mnie za każdym z trzech podejść udawało się zdobyć 66-67 w zależności od ilości takich "durnych" pytań.
Zmieniłam zatem podejście, przestałam się stresować. Zaczęłam to traktować niczym rozwiązywanie krzyżówki, aż w końcu przyszedl dzień gdzie o dziwo miałam tylko 2 durne pytania a resztę zwiazaną z przepisami ruchu drogowego. Sama nie mogłam uwierzyć, ze udało mi się zdobyć 73/74 pkt! no więc udało się! teraz przyszła kolej na praktykę... termin egzaminu już niedlugo i to bardzo :) trzymajcie kciuki bo jak widać nie ma już zasady "każdy głupi to zda" ojjjj nie ;)
Zatem...
Koczi po swojej kilkuletniej przerwie (nie będę chwalić się jak długiej bo to aż wstyd) postanowiła w końcu pomyśleć o SOBIE i zrobić coś dla siebie. Taaaak brzmi tak pospolicie. No wiecie, jeżeli ktoś przez ostatnie kilka lat robił coś ze względu na kogoś, całkowicie zapominając o sowich potrzebach i zrzucając "siebie" do kosza to jest to na prawdę przełomowe wydarzenie :) no wiec Koczi po przejściach, postanowiła skończyć to co zaczęła już dawno, jeszcze zanim poznała D (o nim opowiem kiedyś jak emocje już całkiem mi opadną) i stwierdziła że CZAS NAJWYŻSZY zdać PRAWKOOOO :)
A że przerwa długa to wykupiłam sobie cały kurs - a co! przepisy się zmieniły, auta się zmieniły, egzaminy się zmieniły, Koczi się zmieniła... Trwało to trochę bo wiecie, pierw zajęcia z teorii, potem jazdy...
No ale w końcu będąc u schyłku jazd stwierdziłam ze czas nawyższy zdać to! No więc zapisałam się na teorię i tu się zaczęły schody...
No bo teoria, co to za problem co nie? :D po kilku latach studiów technicznych czymże jest dla blondynki ogarnięcie przepisów ruchu drogowego? pestka! Tak też było. Bułka z masłem. Jednak przepisy a egzamin teoretyczny jak się okazało to DWA ŚWIATY :D
Choć mi wstyd, przyznaję że podejść miałam 4. taaaaaaaak. gorzej niż na studiach. A dlaczemu tak? Bo kto by przypuszczał że aby zdać egzamin trzeba znać wymiary tablicy rejestracyjnej pojazdu. Albo umieć jednym tchem odpowiedzieć jak należy zachować się spotykając przy drodze zasiniałego, zmarzniętego człowieka. No wiadomo pomóc trzeba, ale żeby od razu pakować go do auta - jako poprawna odpowiedź? Może to wynika z tego że jestem kobietą, ale nawet na mój blondynkowy rozum należało by wezwać pomoc i ogrzać gościa a nie pakować go do auta niczym porywacz :/
Zatem po kilku takich dziwnych pytaniach w każdym z zestawów pytań już miałam się poddać... Sam test składa się z 32 pytań, z czego 20 jest typu TAK/NIE gdzie jest poprawna tylko jedna odpowiedź (o dziwo zdarzyly się pytania gdzie nawet moja instruktorka odpowiedziałaby zarówno tak jak i nie) oraz 12 pytań typu A, B, C. I również 1 odpowiedź jest prawidłowa. Do zdobycia max 74 punkty, z czego zalicza egzamin 68 pkt. A mnie za każdym z trzech podejść udawało się zdobyć 66-67 w zależności od ilości takich "durnych" pytań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz